Epizod 145 Ewa Wszyscy znali na osiedlu GieniÄ tÄ
starÄ
lampucerÄ, krÄ
żÄ
cÄ
po oklicznych wysypiskach w poszukiwaniu drogocennego jak na te czasy aluminium, wiernÄ
i zawsze gotowÄ
na wezwanie aktywistkÄ toruÅskiego radia, osiedlowÄ
plotkarÄ rozsiewajÄ
cÄ
setki niepotrwierdzonych plotek oraz fanatycznÄ
inicjatorkÄ
sadownictwa i hodowli prawdziwych i rdzennie polski buraków czerwonych pod blokiem. CodzieÅ zaraz po pielÄgnacji swojego zapyziaÅego ogródka pod balkonem, przechadzaÅa siÄ do najbliższej kolektury totolotka, aby tam jak co tydzieÅ podczas wielkiej kumulacji umoczyÄ 5 zyla, których zawsze żaÅowaÅa na wsparcie sucho gardÅowych podsklepowych czerwonych nosów. Raz udaÅo jej siÄ szczÄÅliwie przypadkiem trafiÄ czwórkÄ, dziÄki czemu mogÅa kupiÄ do mieszkania zestaw nowych gÅoÅników, z których sÄ
czyÅ siÄ donoÅny, lecz aksamitny i delikatny gÅos ojca dyrektora namawiajÄ
cego do wpÅat na swe prywatne konto. Tak zafascynowana gÅosem jej idola od siedmiu boleÅci zazwyczaj zÅorzeczyÅa niektórym sÄ
siadom, których uważaÅa za uparczywych komunistów i wrogów jedynie sÅusznych przywódców niemal Duce wszechpanujÄ
cych i mile nam panujÄ
cych braci. Od lat broniÅa caÅÄ
klatkÄ przed domokrÄ
żcami, Jehowymi, kominiarzami roznoszÄ
cymi kalendarzyki oczekujÄ
c za nie kasy itp. Tu punktowaÅa u wszystkich mieszkaÅców bloku, jednak caÅoksztaÅt jej postÄpowania nieco irytowaÅ, przez co nie raz dostaÅa wieczorowÄ
porÄ
w ryj od pana Waldka. Odwieczny wróg to byÅy ubek, komunista i wielbiciel seksualnych orgii tak mówiÅa o nim Gienia drapiÄ
c siÄ zazwyczaj po dupie, w którÄ
czÄsto otrzymywaÅa sÄ
siedzkie kopniaki. Towarzystwo mieszkaÅo raz lepiej, raz gorzej razem już wiele wiele lat. Jednak pewnej wiosny w mieszkaniu ulokowanym wprost nad mieszkniem Gieni zmarÅ Rysiek stary pierdziel, który pod koniec swego koszmarnego życia poruszaÅ siÄ po osiedlu jedynie w obecnoÅci swoich wychudzonych, zawszonych ratlerków, które paskudziÅy caÅÄ
okolicÄ. Odznaczony kilkoma orderami i krzyżami zasÅugi Rysiek, wielokrotnie dyskredytujÄ
c mÅode towarzystwo, pouczajÄ
c ich jak należy rozmawiaÄ ze starszymi, okazywaÄ im szacunek i inne podobne pierdy. Jako że Rysiek wolaÅ czÄÅciej pouczaÄ innych niż samemu stosowaÄ swoje zasady, dlatego pozostawiÅ po sobie jeden wielki burdel, którego nie sposób byÅo posprzÄ
taÄ w pojedynkÄ, kiedy to na jego miejsce wprowadzaÅa siÄ nowa sÄ
siadka gruba, obleÅna, tÅusta, już na sam widok wywoÅujÄ
ca spazmatyczne wymioty Ewa. Wówczas proszÄ
c sÄ
siadów o pomoc w zaprowadzeniu porzÄ
dku zjednoczyÅa paniÄ
GieniÄ, pana Waldka oraz pozostaÅych sÄ
siadów do kolektywnej, sÄ
siedzkiej pracy, którÄ
wszyscy wykonali jednego popoÅudnia. NastÄpnego dnia po wielkim sprzÄ
taniu Ewa jak na starego babola przystaÅo zrobiÅa przed klatkowskÄ
maÅÄ
imprezkÄ dla starych wyjadaczy przyniosÅa ciepÅÄ
dopiero co zabranÄ
spod kaloryfera flaszeczkÄ, natomiast kobiety oprócz zagrychy mogÅy siÄ teraz degustowaÄ winkiem zrobionych z agrestu i czarnych malin rosnÄ
cych w pobliskim lesie. WidzÄ
c alkohol na stole pani Gienia nieco siÄ obruszyÅo, gdyż jeszcze dzieÅ wczeÅniej sÅuchaÅa audycji Rozmowy NiedokoÅczone, gdzie wÅaÅnie mówiono o zgubnym wpÅywie alkoholu na mózg. PrzekonaÅa siÄ do jednego kielonka, jednak zaraz po jego wypiciu musiaÅa dostaÄ maÅpiego rozumu, bo walnÄÅa piÄÅciÄ
w stóŠi wyszÅa z imprezy. Wszyscy siÄ lekko zdziwili, ale imprezka trwaÅa dalej aż do samego rana. Kiedy wszyscy już grzecznie poszli spaÄ starajÄ
c siÄ aby nie dopadÅ ich kac pani Ewa z panem Waldkiem zrobili jeszcze póŠflaszki, kiedy to nagle zadzwoniÅ telefon, w którym to ekipa podrywaczy grzecznie informowaÅa że nastÄpnego dnia z miÅÄ
chÄciÄ
wbijÄ
siÄ na parapetówÄ do pani Ewy. Wtedy to przypomniaÅa sobie Ewa, iż dawaÅa ogÅoszenia parÄ tygodni temu to jednej z gazet plotkarsko ogÅoszeniowych, iż potrzebuje zboczonego, niewyżytego ruchacza, który spenetrowaÅ by jej wszystkie dziury. GaszÄ
c ÅwiatÅo przed spaniem już nie mogÅa siÄ doczekaÄ kolejnego dnia... Zaraz kiedy ledwo co usnÄÅa, a znad tutejszego konglomeratu rozbÅysÅy promienie sÅoneczne do domofonu zadzwonili chÅopcy radarowcy. WbijajÄ
c siÄ do Ewy wielokrotnie podziwiali piÄknie wysprzÄ
tane mieszkanie ze Ålicznymi meblami pozostaÅoÅÄ po starym ubeckim aparatczyku.